wtorek, 23 sierpnia 2016

Rozdział V

- Hej Nad, cześć Kastiel - powiedział Eric, a ja stałam jak wryta.
- Eric?! O boże nawet nie przyszło mi na myśl, że ta Nad, to Nad. Kurde strasznie się zmieniła - powiedział czerwonowłosy patrząc się na mnie.
- Możecie mi w końcu powiedzieć o co do cholery chodzi? I skąd wy się w ogóle znacie? - zapytałam, a oni złapali mnie za ramiona i zaprowadzili do salonu.

- Dobra zaczynając od tego skąd się znamy. Dziwi mnie to, że na prawdę nic nie pamiętasz, no ale skoro tak jest to ci wszystko przypomnimy. Kiedy mieszkaliśmy jeszcze z rodzicami mięliśmy sąsiadów, Michone i Adriana Evansów. Mieli syna, z którym się przyjaźniłaś, ale wyjechał. No i tak się składa, że to właśnie ta tutaj obecna ruda małpa to twój przyjaciel. Nie kojarzysz? - powiedział z niedowierzaniem Eric.
- No oczywiście, że pamiętam, ale oni mieli syna Kristofa, a nie Kastiela. - odpowiedziałam.
- Zmieniłem imię po śmierci rodziców - wtrącił czerwonowłosy. Jak mogłam go nie poznać. Teraz kiedy na niego patrzę, na prawdę wygląda znajomo. Nawet styl bycia ma podobny.
- Nie mogę w to uwierzyć. - To wszystko wydawało mi się nierealne.
- Więc sprawię, że uwierzysz - powiedział, po czym ściągnął koszulkę i wskazał dużą bliznę w kształcie litery "N". - Jakieś 4 lata temu, zabrałem motor taty i zabrałem cię na przejażdżkę. Pojechaliśmy na polanę za miastem. Rozmawialiśmy cały dzień, wygłupialiśmy się. Zanim pojechaliśmy z powrotem chciałem się popisać. Rozpędziłem się i próbowałem wyskoczyć motorem i zaliczyłem niezłą glebę. Pamiętam jak wtedy płakałaś. Zadzwoniłaś po moich rodziców i zawieźli nas do szpitala. Zszyli mi ranę akurat tak, że powstała z tego pierwsza litera twojego imienia. Powiedziałaś mi wtedy, że... - przerwałam mu. Po moich policzkach lały się łzy.
- Że to symbol naszej wiecznej przyjaźni - rzuciłam mu się na szyję. On też płakał, czułam jak cały się trzęsie. - Dlaczego wyjechałeś tak po prostu. Bez słowa, nawet się nie pożegnaliśmy. Wiesz ile płakałam? - zapytałam patrząc w jego niemal czarne oczy.
- Mój tata dostał pracę w Marsylii, powiedzieli mi o przeprowadzce 2 dni przed. Byłaś dla mnie jak siostra, nie wiedziałem jak się z tobą pożegnać i wyjechałem bez słowa. Mieszkałem tam dwa lata. Znów zacząłem grać na gitarze. Trochę śpiewałem i growlowałem. Dawałem małe koncerty w kawiarniach, aż na jednym poznałem dziewczynę. Przypominała mi ciebie, ale okazała się zupełnie inna. Zaufałem jej, a ona mnie zdradziła. Zraniła mnie tak samo, jak ja zraniłem ciebie - powiedział zaciskając pięści tak mocno, że zbielały mu kości. - Później zmarli moi rodzice. Wyjechałem do Paryża i zacząłem tu nowe życie. Zmieniłem imię, wygląd. Cały się zmieniłam, jednak jedna rzecz nie uległa zmianie. Nie zapomniałem o tobie. Nie mogłem, bo blizny nie znikają. - Pocałował mnie w mokry od łez policzek. - Przepraszam Nad, tak strasznie przepraszam - powiedział, po czym wybiegł z mieszkania.

Krzyczałam, żeby się zatrzymał, ale nie słuchał mnie. Patrzyłam jak się oddala i nagle zauważyłam nadjeżdżający samochód. Zbliżał się z każdą chwilą, by zaraz uderzyć w chłopaka. Uderzył z taką siłą, że przeleciał parę metrów i uderzył o asfalt. Kierowca minął go i zaczął odjeżdżać. Eric stał za mną i oglądał całe zajście. Pobiegłam w stronę Kastiela najszybciej jak mogłam. Pod jego ciałem utworzyła się ogromna kałuża krwi. Uklękłam koło niego i sprawdziłam czy oddycha. Żył. Eric zadzwonił na pogotowie. Chłopak ostatkiem sił złapał moją dłoń. Dotknęłam jego szyi i zesztywniałam nie potrafiąc wyczuć pulsu.
- Nie rób mi tego, proszę, nie zostawiaj mnie znowu... - W tym samym momencie pojawiła się karetka. Ratownicy wzięli Kastiela na nosze i wnieśli do środka.
- Przepraszam, mogę jechać z nim? - zapytałam jednego z ratowników.
- A jest pani kimś z rodziny? - spojrzał na mnie.
- Ja jestem jego... dziewczyną - skłamałam z nadzieją, że pozwoli mi jechać.
- No dobra... wsiadaj - powiedział i pomógł mi wejść do pojazdu. Po chwili drzwi się zamknęły, a karetka ruszyła do szpitala.

3 komentarze:

  1. Hej ;)
    Zostawiłaś komentarz na moim blogu, więc postanowiłam, że zajrzę.
    Dziwnie wyszło, bo dwie godziny po Twoim komentarzu aktualizowałam post xD To już zupełnie nie to samo, bo początek wydał mi się za sztywny.
    Jak najbardziej przeczytam też Twoje opowiadanie ;)
    Pozdrawiam i również dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, moim zdaniem nie było źle, ale to już twój wybór :) Dzięki za komentarz i życzę miłego czytania c;

      Usuń