piątek, 2 września 2016

Ogłoszenie parafialne #1

Hej, przepraszam, że nie ma rozdziału, ale pracuję i nie mam zbyt dużo czasu. Aktualnie jestem w trakcie pisania one-shota. Pojawi się jutro, może za dwa dni. Rozdział też wejdzie na dniach. Dziękuję za ponad 1300 wyświetleń, no i to chyba tyle :D Do zobaczenia!

KastielxNad - One Shot cz.1/2

Wiem, że krótko, ale nie mam czasu napisać dzisiaj więcej, a i tak od dawna nic nie wstawiłam. Za parę dni pojawi się druga część. Pozdrawiam c;
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Obudziłam się wcześnie rano. Za wcześnie... Była dopiero 5:30, a lekcje zaczynam o 9:00. Świetnie. Podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Stanęłam przed lustrem i wpatrywałam się w swoje odbicie. Świetnie, dzisiaj walentynki, a ja wyglądam jak gówno. W sumie jebać, i tak nie mam się komu podobać. Wykonałam lekki makijaż, starając się ukryć sine wory pod oczami. Założyłam czarną, obcisłą koszulkę z logiem Three Days Grace, a na nią koszulę w czerwoną kratę, do tego białe jeansy. Ruszyłam zrobić sobie coś do jedzenia.

- Eric? Nie spisz już? Przecież nie ma nawet 6:00 - zdziwiłam się widząc go w kuchni.
- Poznałem niezłą dupę i o 9:00 idę się z nią spotkać to pomyślałem, że przydałoby się trochę odpicować - zaśmiał się. Widać ma lepsze powodzenie ode mnie. Chłopak zrobił mi kawę i usiedliśmy na kanapie.
- A ty? Masz coś zaplanowane? Dzisiaj w końcu walentynki. - uśmiechnął się zawadiacko.
- Pff... kto by mnie chciał. Znając życie wyląduję na kanapie z lodami.
- Zobaczymy - powiedział tak cicho, że ledwo go usłyszałam.
- Co masz na myśli?
- Może ktoś się znajdzie. Tylko wiesz, jak coś to się zabezpieczajcie, bo później może być problem
- Ciekawe niby z kim, ostatnio prawie w ogóle z nikim nie rozmawiam - spojrzałam na niego, a on pokręcił głowa z dezaprobatą. No nic. Wzięłam się za robienie śniadania. Wyjęłam z szafki potrzebne składniki i zaczęłam smażyć naleśniki.

- Smacznego - powiedziałam kładąc danie na stole. Nie minęła chwila, a talerz był pusty. Eric pozmywał naczynia, a ja poszłam do swojego pokoju. Do rozpoczęcia lekcji zostały mi jeszcze ponad dwie godziny. Wzięłam więc słuchawki i usiadłam na łóżku. Piosenki Nickelback leciały jedna po drugiej, nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

Otworzyłam oczy i momentalnie oprzytomniałam.
- O kurwa - spojrzałam na zegarek. No nieźle, już po 10. Szybko się ogarnęłam i ruszyłam w stronę szkoły. Biegłam praktycznie całą drogę. Zdyszana wleciałam do budynku.
- Świetnie, Eric mnie zabije - pomyślałam. Udałam się w stronę sali matematycznej, w której odbywała się lekcja.

- Przepraszam za spóźnienie - powiedziałam nawet nie patrząc w stronę nauczyciela. Rozejrzałam się po klasie w poszukiwaniu wolnego miejsca. Koło Rozy siedzi Lys, Armin też nie jest sam, Alexy wydurnia się z Kentinem. W ostatniej ławce siedział Kas, właściwie to leżał. Podeszłam do ławki, a chłopak nawet nie zwrócił na mnie uwagi. No w sumie to ciężko, żeby mnie zauważył skoro spał xd Usiadłam na wolnym krześle, założyłam słuchawki i zaczęłam coś bazgrać w zeszycie.

Niedługo później zadzwonił dzwonek oznaczający przerwę.
- Kastiel wstawaj - szturchnęłam chłopaka.
- Spierdalaj Faraz - wymamrotał, oparł głowę o dłoń.
- Kto jak kto, ale ja go chyba nie przypominam - zaśmiałam się.
- Gówno mnie obchodzi kim... O kurwa! Przepraszam Nad.
- Haha, no spoko. Wstawaj, lekcja się skończyła 10 minut temu.

Wyszliśmy razem z budynku i udaliśmy się na dach. Usiadłam na krawędzi, a chłopak koło mnie.
- Chcesz? - wyjął z kieszeni paczkę papierosów. Przytaknęłam i wzięłam jednego.
- Nadia... - przerwałam mu.
- Proszę, mów Nad, dobrze wiesz, że nienawidzę pełnego imienia.
- No dobra... Nad, mam pytanie - spojrzał na mnie.
- Wal śmiało.
- Dzisiaj w szkole ma odbyć się bal, w końcu są walentynki, no i chciałem cię zaprosić - mi się zdaje czy on się zarumienił? Awww. - Zgadzasz się? - zaraz, zaraz to on tak na serio?
- Ty tak na serio? Kastiel i  bal, w szkole, ja pierdole co się dzieje - zaśmiałam się. - Jakbym mogła odmówić - powiedziałam.
- No to przyjdę po ciebie o 19:00, ubierz się ładnie - uśmiechnął się.
- Sugerujesz, że normalnie źle wyglądam? - udałam obrażoną.
- Oj przepraszam, wiesz przecież, że nie to miałem na myśli - czekajcie...
- Czy ty właśnie powiedziałeś - przepraszam? Kurwa, serio dzisiaj coś z tobą nie tak - dotknęłam jego czoła, ale nie miał gorączki. Chwilę później zadzwonił dzwonek, wstałam i udałam się w stronę drzwi. Poczułam uścisk na nadgarstku i odwróciłam się w stronę chłopaka. Nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry. Moje policzki przybrały barwę pomidorka.
- Ładnie ci pachną włosy - serio? xd
- Pff, debil - odepchnęłam go i otworzyłam drzwi.
- Serio chce ci się iść na lekcje? Zostało jakieś 20 minut.
- W przeciwieństwie do ciebie mam zamiar zdać w tym roku - uśmiechnęłam się i  ruszyłam w stronę klasy.