Obudziłam koło dziesiątej, a moją głowę przeszył ostry ból, przypominając o wczorajszej imprezie. Próbowałam wstać, jednak coś przegniatało mi rękę. Spojrzałam w bok i zobaczyłam śpiącego Kastiela. Zaraz, zaraz...
- Kas! Co ty do cholery robisz? - Boże, jak ja mogłam z nim spać, chyba serio dużo wypiłam.
- Boże.. Przestań się drzeć. - Okrył głowę poduszką i obrócił się na drugi bok.
- Co ja tutaj robię? I co ty tutaj robisz!? - zapytałam zbulwersowana.
- Jak to co.. Zasnęłaś na podłodze to przyniosłem cię tutaj, a nie chciało mi się już nigdzie iść to zostałem z tobą. - Ironiczny uśmieszek nie schodził mu z twarzy. Postanowiłam tego nie komentować. Skorzystałam z łazienki i wyszłam z domu, żeby zapalić.
Oparłam się o murek i momentalnie wróciły wszystkie wspomnienia. To i tak pewnie nic nie znaczyło... był pijany, nie pocałowałby mnie normalnie. Rozmyślając, nawet nie zauważyłam, że wypaliłam już ćwierć paczki. Licząc papierosy zobaczyłam zbliżającego się Kastiela. Nic nie mówiąc oparł się o murek obok mnie.
- Nad, możemy pogadać? - zapytał po chwili.
- T-tak - zająknęłam się.
- Pamiętasz co się wczoraj działo? - Wygląda na smutnego. Czyżby żałował? - Zapomnijmy o tym... - dodał patrząc w ziemię. Mam wrażenie, czy on się zarumienił?
- A jeśli ja nie chcę zapomnieć... - Kastiel spojrzał na mnie zaskoczony. - Czy ja to powiedziałam na głos? - wystraszyłam się, moje policzki piekły jakbym spaliła się na słońcu.
[ Perspektywa Kastiela ]
Znamy się z Nad bardzo krótko, jednak zrobiłbym dla niej wszystko. Od czasu kiedy zerwałem z Debrą nie chciałem mieć do czynienia z żadną kobietą. Jednak kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem poczułem, że czas rozpaczy dobiegł końca. Miłość od pierwszego wejrzenia? Możliwe. Chciałem ją pocałować już na dachu, jednak nie byłem na tyle odważny. Wczoraj dużo wypiłem i jakoś samo tak wyszło. Nie żałuję. Kiedy powiedziała, że nie chce o tym zapomnieć byłem szczęśliwy jak nigdy. Tylko jak mam jej powiedzieć, że mi się podoba? To, że nie chce o tym zapomnieć, nie znaczy, że mnie kocha... No ale zawsze jest nadzieja. Przywykłem do bólu więc jeśli da mi kosza powinienem to znieść.
Nic nie mówiąc weszliśmy razem do środka. Lysander już wstał, a Roza i Leo dalej spali na kanapie. Lys wziął się za robienie śniadania, ja zaś miałem za zadanie obudzić zakochańców, co nie okazało się wcale taką łatwą sprawą. Leo wstał od razu, Rozalia jednak gryzła i drapała kiedy tylko próbowałem jej dotknąć. Po długiej walce w końcu postanowiła wstać.
[ Perspektywa Nad]
W czasie kiedy chłopaki załatwiali swoje sprawy, ja przeszłam się do domu. Przebrałam się i zostawiłam Ericowi wiadomość, że jestem u przyjaciół na wypadek gdyby wrócił wcześniej. Następnie wróciłam do domu Kastiela.
Muszę przyznać, że Lys jest świetnym kucharzem. Moja naleśniki to nic, w porównaniu do jego. Po skończonym posiłku zaczęliśmy sprzątać pozostałości po wczorajszej imprezie. Zajęło nam to dobre dwie godziny. Dwaj bracie oraz Roza zbierali się już do wyjścia. Pożegnałam się z nimi i po chwili również wyszłam. Kastiel odprowadził mnie do domu. Zaprosiłam go na chwilę do siebie. Eric widocznie już wrócił, bo drzwi były otwarte. Weszłam do mieszkania i przywitałam się z bratem.
- Hej Nad, cześć Kastiel. - powiedział, a ja stałam jak wryta. To oni się znają!?
Fajny rozdział, ale mam wrażenie, że akcja toczy się trochę za szybko. Chociaż może to i lepiej. Mam nadzieję, że Kastiel się odważy i powie co czuje do Nadii. Chciałabym, żeby byli razem ;__; No nic, czekam na następny rozdział! Pozdrawiam~
OdpowiedzUsuńCiekawe skad sie znają :o
OdpowiedzUsuńAkcja chyba toczy się za szybko, ale co ja tam wim :b NadxKas zawsze na propsie, nie? :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń